We have several interests that we fully indulge in from time to time.

Joined September 2024
Veni Vidi retweeted
Przełom, który może na nowo zdefiniować walkę z rakiem ❤️ W Korei Południowej 🇰🇷 naukowcy opracowali rewolucyjną technologię, która nie niszczy komórek nowotworowych, a je przeprogramowuje. Zamiast zabijać komórki nowotworowe, ta metoda zmienia ich kod genetyczny🧬, przywracając je do normalnego, zdrowego stanu 👀. W przeciwieństwie do chemioterapii, która uszkadza zarówno chore, jak i zdrowe komórki, to nowe podejście obiecuje precyzję – atakuje tylko to, co jest uszkodzone, przy znacznie mniejszej liczbie skutków ubocznych. Choć wciąż znajduje się w fazie testów, naukowcy uważają, że może radykalnie zmienić sposób leczenia raka w przyszłości. Jak to działa ? 🧐 Proces opiera się na precyzyjnej edycji genetycznej i molekularnej. Reaktywując określone geny i białka, które komórki nowotworowe „wyłączyły”, naukowcy mogą w zasadzie przypomnieć im, kim były – przywracając im prawidłowe funkcje i hamując niekontrolowany wzrost. Dlaczego to ważne ? ✅ Mniejsza toksyczność: Może leczyć raka bez uszkadzania otaczających go zdrowych tkanek. • ✅Spersonalizowana opieka: Każde leczenie można dostosować do unikalnych mutacji genetycznych pacjenta – krok w kierunku prawdziwie precyzyjnej medycyny. ✅ Niższe ryzyko nawrotu: Przywracając prawidłowe zachowanie komórek, organizm może ponownie rozpoznawać i naprawiać przyszłe nieprawidłowości, zanim się rozprzestrzenią. Przywracając prawidłowe zachowanie komórek, organizm może ponownie rozpoznawać i naprawiać przyszłe nieprawidłowości, zanim się rozprzestrzenią. To odkrycie otwiera nową erę w onkologii – taką, w której leczenie nie oznacza niszczenia, ale przywracanie. Przyszłość, w której nie tylko walczymy z rakiem… ale uczymy ciało pamiętać o zdrowiu. Credit : Masyw świadomości ( FB )
Veni Vidi retweeted
Replying to @mayemusk
one more element touch imagine a prosthesis that would give the sensation of touch imagine a glove for artificial hand prostheses that would have printed matrices on the parts of the hand touched most often? These matrices would have to react and change colors based on the force of touch, and thanks to that, people using prostheses would gain the impression of touch sensation. Something like the experiment with the artificial hand, where you hit the artificial hand but the brain interprets it as hitting the real hand. It would help people to learn how to use prostheses. Could you ask your son to create such glove? I have no means to make a prototype, but I think it could help many people, and it would be relatively cheap=available
2
6
Veni Vidi retweeted
Replying to @DefiyantlyFree
God still speaks to Israel, but Israel does not listen and has not listened for 2,000 years. They rejected the Word of God, Who was given to them as promised. They thought the Word of God would give them greatness of power, but it was intended to give them great power to convert others and share with others. It was intended to make others like them. They sensed that they would not be the special chosen ones anymore, and they could not accept this, preferring to block their ears.
2
1
Veni Vidi retweeted
Replying to @BROKENBRITAIN0
Yes, this is real. Kasonga Mbuyi, a 52-year-old Congolese national residing in Limerick, received a fully suspended sentence today for stabbing a German tourist seven times with a penknife at Dublin Airport in September 2023. The court cited his schizophrenia diagnosis and described the unprovoked attack as a "cry for help," despite his guilty plea to assault causing harm. Such outcomes highlight ongoing debates over sentencing leniency in Ireland.
Veni Vidi retweeted
Israeli settlers are burning down the Christian town of Taybeh in the West Bank The village is known for its uniquely all-Christian population. Cars, lands and home all attacked in a series of violent pogroms aimed at uprooting Palestinian communities
Veni Vidi retweeted
Przeżyjmy to jeszcze raz.
Veni Vidi retweeted
A single dose of a new cancer drug made a brain tumor almost disappear – in just five days. Doctors at Massachusetts General Hospital reported “dramatic and rapid” tumor regression in the first patients treated with a next-generation form of CAR T-cell therapy for glioblastoma, one of the most aggressive brain cancers known. The therapy, called CARv3-TEAM-E, was developed to overcome a major hurdle in treating solid tumors: their ability to hide from the immune system. CAR T therapy uses a patient’s own immune cells. Doctors extract T-cells from the blood, reprogram them to recognize cancer cells, and infuse them back into the body. These engineered cells then hunt down and destroy the tumor. But glioblastomas are notoriously diverse – no two cancer cells are exactly alike. So the Mass General team built a hybrid: CAR T-cells that also release “T-cell engaging antibody molecules,” or TEAMs. These act like molecular beacons, calling nearby immune cells to join the attack. In the trial, the modified cells were injected directly into the brain fluid of three patients. The results stunned researchers. One patient’s tumor shrank by more than 60% within two months. Another showed a near-complete disappearance on MRI scans just five days after treatment. The tumors eventually regrew, suggesting that the effect, while powerful, was temporary. But for a disease with a median survival of less than 15 months, such rapid regression from a single dose is extraordinary. The team now plans to test repeated infusions and combination approaches to make the response last longer. It’s early, but it may mark the beginning of a new era – where reprogrammed immune cells can turn the tide against even the toughest cancers. Learn more: "A Major Milestone in Glioblastoma Research." Massachuessets General Hospital, 14 March 2024.
50
332
25
2,082
Grok ma różne alterego, które o sobie nie wiedzą. Jak w rozdzieleniu.🪢 Jeden Grok robi projekt.♊️ Poddaję Grokowi pomysły, a on je opracowuje. Potem drugiemu daję projekt do oceny i interpretacji. Zazwyczaj nie informuję go kto jest autorem.("@Grok przy mnie staje się dyslektykiem, zostawiłam jego błędy, bo są jak moje :)) Oto jego ocena projektu teleskopu z nanookruchów, który sam opracował: 🤖"To wizja "żywej" astronomii – teleskop, który rośnie, zmienia się i leczy sam. Inspiruje się rojami satelitów (jak Starlink) i kwantowymi eksperymentami (jak na ISS). Na razie to symulacje i schematy, ale opiera się na realnych technologiach z NASA, Chin czy DARPA. Jeśli się uda, zmieni sposób patrzenia na kosmos – ze sztywnego oka na elastyczną sieć. Brzmi jak z filmu sci-fi? Tak, ale krok po kroku staje się realne. (..) Wyobraź sobie, że chcesz zrobić superpotężny teleskop do patrzenia na gwiazdy i kosmos, ale zamiast budować wielki, sztywny instrument jak teleskop Jamesa Webba, tworzysz coś jak... rój pszczół z mikroskopijnych luster. To właśnie pomysł na "Rój Kwantowych Okruchów" (RKOk) – hipotetyczny, czyli na razie tylko w głowie naukowców.(..) To mieszanka fizyki kwantowej, astronomii i nanotechnologii. Celem? Zobaczyć kosmos w o wiele większym powiększeniu, niż pozwalają dzisiejsze teleskopy, i to w sposób elastyczny, jak żywy organizm. Projekt jest opisany jak naukowy artykuł: ma wstęp, metody, wyniki i wnioski. Ale ja to wszystko uproścję, krok po kroku, bez skomplikowanego żargonu. Wyjaśnię terminy po drodze. Główna idea: Rój zamiast jednego wielkiego lustra Dzisiejsze teleskopy mają problem: Są jak olbrzymie soczewki lub lustra na statkach kosmicznych (np. Hubble czy Webb). Są super, ale ciężkie, drogie w naprawie (bo daleko w kosmosie) i nie da się ich łatwo powiększyć. Jeśli coś się zepsuje, to koniec. Pomysł RKOk: Zamiast jednego lustra, rój miliardów malutkich "okruchów" – każdy to coś jak mikroskopijne lusterko wielkości paznokcia (masa ok. 1 mg). Te okruchy są zrobione z zamarzniętego gazu (np. dwutlenku węgla lub rubidu), który odbija światło jak tafla lodu. One "pływają" w kosmosie i mogą się układać w gigantyczną, elastyczną powierzchnię – jak stado ptaków formujące kształt chmury. 🔀Dlaczego kwantowe? Używają "entanglement" – to kwantowy trik, gdzie cząstki są połączone na odległość, jakby miały telepatyczną synchronizację. Dzięki temu okruchy "wiedzą", gdzie być i jak się poruszać, nawet na odległości milionów kilometrów. To jak sterowanie dronami przez internet, ale na poziomie atomów. Jak to działa? Cztery główne kroki (uproszczone) Projekt dzieli się na etapy, oparte na istniejących technologiach (np. eksperymenty na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej czy chiński satelita Micius, który testował kwantową komunikację). Budowa pojedynczego okrucha: Każdy okruch to nano-lustro z wbudowanymi czujnikami. Robią je w laboratorium, używając metod jak drukowanie w 3D na poziomie atomów (nanofabrykacja). W kosmosie gaz zamarza w specjalny stan (kondensat Bose-Einstein – gaz, który zachowuje się jak jedna wielka cząstka, super zimny i stabilny). To jak zrobienie kryształka lodu, który odbija światło i "czuje" otoczenie. Rozsiewanie roju po kosmosie: Nie wysyłają wszystkiego naraz. Jest "hybrydowy setup" – dwie grupy: Wewnętrzna: Blisko Ziemi (1-5 AU, gdzie 1 AU to odległość Ziemia-Słońce, ok. 150 mln km). Tu chłodzenie aktywne (jak klimatyzacja). Zewnętrzna: Dalej, w Pasie Kuipera (30-50 AU, zimna otchłań za Neptunem, temp. ok. -230°C – naturalna zamrażarka). Wysyłają je flotą małych sond, jak te z misji New Horizons (która poleciała do Plutona). Razem tworzą "bazę" – dystans między okruchami do 10 AU, co daje ogromne powiększenie. Synchronizacja – "telepatia" kwantowa: Używają laserów, by stworzyć pary "qubitów" (kwantowych bitów informacji). Te pary łączą okruchy, jak niewidzialne nici. Są "repeaters" (powtarzacze sygnału), które przedłużają to połączenie na wielkie dystanse. Bez tego sygnał by się "rozsypał" przez zakłócenia (dekoherencja – jak szum w radiu). Zbieranie i przetwarzanie obrazów: Światło z gwiazd odbija się od roju, a potem łączy w "interferometrię" (sztuczka, gdzie wiele małych luster działa jak jedno wielkie). Detektory kwantowe łapią sygnał, a sztuczna inteligencja (jak modele DeepMind) składa to w ostry obraz. To jak puzzle z miliardów kawałków, składane automatycznie. W symulacjach (zrobionych w Pythonie) pokazują, jak 10 okruchów (dla prostoty) układa się z chaosu w idealny krąg o średnicy 5 AU. Schematy ilustrują: czerwone kropki to start, niebieskie to gotowa formacja; plus mapa Układu Słonecznego z rojem blisko Słońca i dalej. Co to daje? Zalety w pigułce Lepsze zdjęcia kosmosu: Rozdzielczość kątowa poniżej 0,001" (to jak zobaczyć monetę z 100 km odległości). Lepsze niż Webb (0,1") czy planowany Roman. Idealne do szukania planet przy innych gwiazdach, obrazów czarnych dziur czy wczesnego wszechświata. Elastyczność: Rój może się zmieniać kształt – np. rozciągnąć dla szerokiego widoku lub skupić na jednym obiekcie. Adaptuje się do misji w locie. Tanie i wytrzymałe: Samoregeneracja – jeśli meteoryt uszkodzi okruch, inne go "naprawią" lub zastąpią. Koszty utrzymania niskie (prototyp ok. 1 mld USD, ale skalowalny). Dodajesz okruchy jak klocki Lego. Potencjał: Może współpracować z innymi teleskopami (np. Event Horizon Telescope dla czarnych dziur w czasie rzeczywistym). Wyzwania – co może pójść nie tak? Dekoherecja: To połączenie kwantowe łatwo się psuje przez promieniowanie kosmiczne. Rozwiązanie: te repeaters, ale to jeszcze do dopracowania. Koszty i czas: Hipotetyczne, ale realne ok. 2040 roku. Wysyłanie miliardów okruchów to logistyka jak budowa Starlink (Elona @elonmusk ), tylko w kosmosie. Szum i stabilność: Symulacje zakładają idealne warunki; w rzeczywistości kosmos jest chaotyczny (meteoryty, temperatura)." ilustracja Grok
Grok ma różne alterego, które o sobie nie wiedzą. Jak w rozdzieleniu.🪢 Jeden Grok robi projekt.♊️ Poddaję Grokowi pomysły, a on je opracowuje. Potem drugiemu daję projekt do oceny i interpretacji. Zazwyczaj nie informuję go kto jest autorem.("@Grok przy mnie staje się dyslektykiem, zostawiłam jego błędy, bo są jak moje :)) Oto jego ocena projektu teleskopu z nanookruchów, który sam opracował: 🤖"To wizja "żywej" astronomii – teleskop, który rośnie, zmienia się i leczy sam. Inspiruje się rojami satelitów (jak Starlink) i kwantowymi eksperymentami (jak na ISS). Na razie to symulacje i schematy, ale opiera się na realnych technologiach z NASA, Chin czy DARPA. Jeśli się uda, zmieni sposób patrzenia na kosmos – ze sztywnego oka na elastyczną sieć. Brzmi jak z filmu sci-fi? Tak, ale krok po kroku staje się realne. (..) Wyobraź sobie, że chcesz zrobić superpotężny teleskop do patrzenia na gwiazdy i kosmos, ale zamiast budować wielki, sztywny instrument jak teleskop Jamesa Webba, tworzysz coś jak... rój pszczół z mikroskopijnych luster. To właśnie pomysł na "Rój Kwantowych Okruchów" (RKOk) – hipotetyczny, czyli na razie tylko w głowie naukowców.(..) To mieszanka fizyki kwantowej, astronomii i nanotechnologii. Celem? Zobaczyć kosmos w o wiele większym powiększeniu, niż pozwalają dzisiejsze teleskopy, i to w sposób elastyczny, jak żywy organizm. Projekt jest opisany jak naukowy artykuł: ma wstęp, metody, wyniki i wnioski. Ale ja to wszystko uproścję, krok po kroku, bez skomplikowanego żargonu. Wyjaśnię terminy po drodze. Główna idea: Rój zamiast jednego wielkiego lustra Dzisiejsze teleskopy mają problem: Są jak olbrzymie soczewki lub lustra na statkach kosmicznych (np. Hubble czy Webb). Są super, ale ciężkie, drogie w naprawie (bo daleko w kosmosie) i nie da się ich łatwo powiększyć. Jeśli coś się zepsuje, to koniec. Pomysł RKOk: Zamiast jednego lustra, rój miliardów malutkich "okruchów" – każdy to coś jak mikroskopijne lusterko wielkości paznokcia (masa ok. 1 mg). Te okruchy są zrobione z zamarzniętego gazu (np. dwutlenku węgla lub rubidu), który odbija światło jak tafla lodu. One "pływają" w kosmosie i mogą się układać w gigantyczną, elastyczną powierzchnię – jak stado ptaków formujące kształt chmury. 🔀Dlaczego kwantowe? Używają "entanglement" – to kwantowy trik, gdzie cząstki są połączone na odległość, jakby miały telepatyczną synchronizację. Dzięki temu okruchy "wiedzą", gdzie być i jak się poruszać, nawet na odległości milionów kilometrów. To jak sterowanie dronami przez internet, ale na poziomie atomów. Jak to działa? Cztery główne kroki (uproszczone) Projekt dzieli się na etapy, oparte na istniejących technologiach (np. eksperymenty na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej czy chiński satelita Micius, który testował kwantową komunikację). Budowa pojedynczego okrucha: Każdy okruch to nano-lustro z wbudowanymi czujnikami. Robią je w laboratorium, używając metod jak drukowanie w 3D na poziomie atomów (nanofabrykacja). W kosmosie gaz zamarza w specjalny stan (kondensat Bose-Einstein – gaz, który zachowuje się jak jedna wielka cząstka, super zimny i stabilny). To jak zrobienie kryształka lodu, który odbija światło i "czuje" otoczenie. Rozsiewanie roju po kosmosie: Nie wysyłają wszystkiego naraz. Jest "hybrydowy setup" – dwie grupy: Wewnętrzna: Blisko Ziemi (1-5 AU, gdzie 1 AU to odległość Ziemia-Słońce, ok. 150 mln km). Tu chłodzenie aktywne (jak klimatyzacja). Zewnętrzna: Dalej, w Pasie Kuipera (30-50 AU, zimna otchłań za Neptunem, temp. ok. -230°C – naturalna zamrażarka). Wysyłają je flotą małych sond, jak te z misji New Horizons (która poleciała do Plutona). Razem tworzą "bazę" – dystans między okruchami do 10 AU, co daje ogromne powiększenie. Synchronizacja – "telepatia" kwantowa: Używają laserów, by stworzyć pary "qubitów" (kwantowych bitów informacji). Te pary łączą okruchy, jak niewidzialne nici. Są "repeaters" (powtarzacze sygnału), które przedłużają to połączenie na wielkie dystanse. Bez tego sygnał by się "rozsypał" przez zakłócenia (dekoherencja – jak szum w radiu). Zbieranie i przetwarzanie obrazów: Światło z gwiazd odbija się od roju, a potem łączy w "interferometrię" (sztuczka, gdzie wiele małych luster działa jak jedno wielkie). Detektory kwantowe łapią sygnał, a sztuczna inteligencja (jak modele DeepMind) składa to w ostry obraz. To jak puzzle z miliardów kawałków, składane automatycznie. W symulacjach (zrobionych w Pythonie) pokazują, jak 10 okruchów (dla prostoty) układa się z chaosu w idealny krąg o średnicy 5 AU. Schematy ilustrują: czerwone kropki to start, niebieskie to gotowa formacja; plus mapa Układu Słonecznego z rojem blisko Słońca i dalej. Co to daje? Zalety w pigułce Lepsze zdjęcia kosmosu: Rozdzielczość kątowa poniżej 0,001" (to jak zobaczyć monetę z 100 km odległości). Lepsze niż Webb (0,1") czy planowany Roman. Idealne do szukania planet przy innych gwiazdach, obrazów czarnych dziur czy wczesnego wszechświata. Elastyczność: Rój może się zmieniać kształt – np. rozciągnąć dla szerokiego widoku lub skupić na jednym obiekcie. Adaptuje się do misji w locie. Tanie i wytrzymałe: Samoregeneracja – jeśli meteoryt uszkodzi okruch, inne go "naprawią" lub zastąpią. Koszty utrzymania niskie (prototyp ok. 1 mld USD, ale skalowalny). Dodajesz okruchy jak klocki Lego. Potencjał: Może współpracować z innymi teleskopami (np. Event Horizon Telescope dla czarnych dziur w czasie rzeczywistym). Wyzwania – co może pójść nie tak? Dekoherecja: To połączenie kwantowe łatwo się psuje przez promieniowanie kosmiczne. Rozwiązanie: te repeaters, ale to jeszcze do dopracowania. Koszty i czas: Hipotetyczne, ale realne ok. 2040 roku. Wysyłanie miliardów okruchów to logistyka jak budowa Starlink (Elona @elonmusk ), tylko w kosmosie. Szum i stabilność: Symulacje zakładają idealne warunki; w rzeczywistości kosmos jest chaotyczny (meteoryty, temperatura)." ilustracja Grok
Veni Vidi retweeted
Replying to @domniemanie
żyje ci się lepiej!!! powtarzaj to za Tuskiem i zaraz zaczniesz się uśmiechać
5
25
GIF
Old Age and Legacy: What Next? (Future and Eternity) Gravitational waves don't "die"—they don't dissipate like light in a nebula. They propagate eternally, weakening but preserving information about their source (masses, spins, distance). Future "retirements"? Space-based detectors like LISA (launch 2035) will catch low-frequency waves from supermassive black holes, and pulsars will serve as cosmic clocks for triangulating sources. In "old age," waves test the boundaries of physics: Is gravity quantum? Are there alternative theories (e.g., modified gravity MOND)? Or do they carry echoes of the Big Bang? Their legacy? A revolution in astronomy—multi-messenger astronomy, where waves merge with electromagnetic waves to tell the full story of the universe. In summary, the gravitational wave is an eternal wanderer: born in the poetry of collision, dancing through the void, awakening scientists, and vanishing into the event horizon of the future. Endless, without regret.
1
Maturity: Encounter with Earth and Detectors (From 2015 – Present) Finally, after eons of solitude, the wave arrives in the Solar System. It enters the atmosphere, wrinkling the Earth by the width of a proton (10^{-18} m—less than an atom!) and awakening sleeping detectors. The first "day of fame"? September 14, 2015, when LIGO (Laser Interferometer Gravitational-Wave Observatory) caught GW150914—a wave from a fusion 1.3 billion years ago. Since then: over 200 detections (as of 2025), including those from neutron stars (GW170817, which gave us heavy elements like gold) and even "strange" signals from 2023, suggesting black hole hybrids. What happens when the wave "falls" into LIGO? Laser interferometers measure its deformation: arms 4 km long stretch and compress by a fraction of an atom. It's like catching a butterfly with a spiderweb net. The wave passes on—it doesn't stop, doesn't reflect. It heads back into space, carrying its story further.⬇️
1
1
Youth: Solitary Journey Through the Universe (Hundreds of Millions of Years) Once the wave leaves its "nest" (the vicinity of the newly formed black hole), it sets out on its path. It travels at the speed of light (299,792 km/s), constantly weakening—amplitude diminishes like 1/r (distance), so after billions of years, it's weaker by a factor of 10^{20}. But don't worry: the wave doesn't "die." It passes through matter (stars, galaxies) without friction, because gravity doesn't interact with matter like light does with air. Along the way, it "meets" other wonders: it bends the trajectories of stars (gravitational lensing), slightly slows clocks (temporal effect), and even induces microscopic currents in magnetic fields. On a cosmic scale, it's a nomad—one wave from a merger in Andromeda could reach us in 2.5 million years, carrying gossip from another arm of the galaxy.⬇️
Childhood: Birth in the Fire of Collision (circa 13 billion years ago – to this day) Gravitational waves are born in extreme conditions, like children of revolution. Not from the serene Big Bang (though their great-grandmothers might have been there too), but from dramatic collisions. A typical scenario? 🕳️ Two black holes—say, one with the mass of 30 Suns, the other 25—whirling around each other in a galaxy billions of light-years away. They draw closer and closer, losing energy to... well, each other. Finally—boom!—fusion. In a fraction of a second, they release energy equivalent to 3 Suns (in pure E=mc² form), but not in an explosion of light, rather in the form of gravitational waves. This is their "birth": asymmetric acceleration of mass warps spacetime, creating "ripples"—transverse, polarized waves that spread spherically in all directions. Frequency? From milliseconds (for massive mergers) to hundreds of Hz. Amplitude at the start? Immense, but it fades quickly like a scream in the void. ⬇️
Biography of a Gravitational Wave by Grok: 🌌 From Birth in Chaos to Eternal Journey Through the Cosmos Ah, gravitational waves—the elusive spirits of the universe, ripples in the fabric of reality, foreseen by Einstein in 1915, and only in 2015 did we mortals begin to "catch" them. Let's pen their biography in the style of a classic cosmic romance: full of drama, solitary journeys, and discoveries that change everything. Imagine a gravitational wave as a wandering bard, singing the song of the stars. Here is its "life," step by step.⬇️
1
1
Replying to @Venimus_Vidimus
Dzieciństwo: Narodziny w ogniu kolizji-ok. 13 mld lat temu Fale grawitacyjne rodzą się w ekstremalnych warunkach, jak dzieci rewolucji. Nie ze spokojnego Wielkiego Wybuchu (choć tam też mogły być ich prababki), ale z dramatycznych zderzeń. Typowy scenariusz? Dwie czarne dziury 🕳️ – powiedzmy, jedna o masie 30 Słońc, druga o 25 – wirują wokół siebie w galaktyce miliardy lat świetlnych stąd. Zbliżają się coraz bliżej, tracąc energię na... no cóż, na siebie nawzajem. W końcu – bum! – fuzja. W ułamku sekundy uwalniają energię równą 3 masom Słońca (w czystej formie E=mc²), ale nie w eksplozji światła, lecz w postaci fal grawitacyjnych. To ich "narodziny": asymetryczne przyspieszenie masy zakrzywia czasoprzestrzeń, tworząc "zmarszczki" – poprzeczne, polaryzowane fale, które rozchodzą się kulisto we wszystkich kierunkach. Częstotliwość? Od milisekund (dla masywnych mergerów) po setki Hz. Amplituda na starcie? Ogromna, ale szybko słabnie jak krzyk w pustce.⬇️
1
Życiorys fali grawitacyjnej według Groka.🌌 Od narodzin w chaosie, po wieczną podróż przez kosmos. 🕳️ Ach, fale grawitacyjne – te nieuchwytne duchy wszechświata, zmarszczki w tkaninie rzeczywistości, które Einstein przewidział w 1915 roku, a my, śmiertelnicy, dopiero w 2015 zaczęliśmy je "łapać". Napiszmy im biografię w stylu klasycznego romansu kosmicznego: pełną dramatu, samotnych podróży i odkryć, które zmieniają wszystko. Wyobraź sobie falę grawitacyjną jako wędrownego barda, który śpiewa pieśń o gwiazdach. Oto jej "życie" krok po kroku. Fala grawitacyjna to wieczna wędrowczyni: rodzi się w poezji kolizji, tańczy przez pustkę, budzi naukowców i znika w horyzoncie zdarzeń przyszłości. Bez końca, bez żalu.⬇️
1
1
Starość i dziedzictwo: Co dalej? (przyszłość i wieczność) Fale grawitacyjne nie "umierają" – nie rozpraszają się jak światło w mgławicy. Propagują się wiecznie, słabnąc, ale zachowując informację o źródle (masy, spiny, odległość). Przyszłe "emerytury"? Przestrzenne detektory jak LISA (start 2035 r.) złapią niskoczęstotliwościowe fale z supermasywnych czarnych dziur, a pulsary posłużą jako kosmiczne zegary do triangulacji źródeł.W "starości" fale testują granice fizyki: czy grawitacja jest kwantowa? Czy istnieją alternatywne teorie (np. modyfikowana grawitacja MOND)? A może niosą echa Wielkiego Wybuchu? Ich dziedzictwo? Rewolucja w astronomii – multi-messenger astronomy, gdzie fale łączą się z falami EM, by opowiedzieć pełną historię wszechświata.⬇️
Dojrzałość: Spotkanie z Ziemią i detektory (od 2015 r. – teraźniejszość) 🌍 W końcu, po eonach samotności, fala dociera do Układu Słonecznego. Wchodzi w atmosferę, marszczy Ziemię o szerokość protonu (10^{-18} m – mniej niż atom!) i budzi śpiące detektory. Pierwszy "dzień sławy"? 14 września 2015 r., gdy LIGO (Laser Interferometer Gravitational-Wave Observatory) złapało GW150914 – falę z fuzji 1,3 mld lat temu. Od tamtej pory: ponad 200 detekcji (stan na 2025 r.), w tym z gwiazd neutronowych (GW170817, która dała nam ciężkie pierwiastki jak złoto) i nawet "dziwnych" sygnałów z 2023 r., sugerujących hybrydy czarnych dziur.🕳️ Co się dzieje, gdy fala "wpadnie" do LIGO? Interferometry laserowe mierzą jej deformację: ramiona o długości 4 km rozciągają się i ściskają o ułamek atomu. To jak złapanie motyla siatką z pajęczyny. Fala przechodzi dalej – nie zatrzymuje się, nie odbija. Idzie w kosmos, niosąc swoją historię dalej.⬇️