Chciałby „wybatożyć” domniemanych „faryzeuszy” współczesności.
Ma w sobie „same najgorsze rzeczy”, ma w sobie „przemoc”.
Trudno jest mu zobaczyć w swoich oponentach „braci i siostry”, bo to są „szkodnicy”.
Tak mówi o sobie o. Adam Szustak, komentując działania między innymi PCh24 i moje.
Stawiam wobec tego wniosek: czas ucywilizować debatę o Kościele.
***
Zastanawiam się, skąd tu w ogóle tyle tej agresji, przemocy i – nie waham się tego napisać – nienawiści? Rozumiem, że niektóre sformułowania, które padły w debacie o ojcu Filipowskim, mogły wywołać gniew. Niemniej jednak, Adam Szustak nie rozróżnia, na kogo się gniewa, za co – ot, rzuca takimi ostrymi słowami, przeprasza, znowu rzuca…
Ojciec Adam Szustak najwyraźniej uważa, że tak nie wolno; że krytyka jest niedopuszczalna, że można i wolno reagować na nią ogłaszaniem własnej „przemocy” i chęci „wybatożenia”. To byłoby nawet śmieszne, gdyby nie było tak smutne, żenujące – i niebezpieczne. Przecież ten dominikanin dociera do tysięcy ludzi, formuje ich duchowo. Do czego ma prowadzić taka formacja? Pytam poważnie: do czego? Do zabicia wszelkiej debaty?
***
Mam nadzieję, że dojdzie do pewnego opamiętania. Mnie osobiście oskarżenia i kalumnie ani ziebią, ani parzą – czego to nie ma w internecie! Szkoda jednak, żeby ludzie słuchający ojca Adama Szustaka i formujący się pod jego okiem byli konfrontowani z tak głęboko wątpliwymi treściami.
Cały tekst - i nagranie - w PCh24