🇵🇱 🟣 Calamity has befallen the land of the west. Journey there, and see with eyes unclouded | Grandfather, Gullible IT Engineer

Poland
Joined June 2013
Why no one (?) considers "GHE" in liquid water? It covers 71% of the earth's surface. The transmittance of it allows 10 meters (oom) of penetration for visible light, while it absorbs IR in a layer of a few mm. There is no convection because temperature decreases and density increases with depth, however the top layer (few meters) is circulated by wind. Conduction is transporting heat both downwards and upwards. Seems that it has a great potential for trapping thermal energy.
5
4
1
11
Marek Sas-Kulczycki retweeted
Zjawisko nawracającego prądu Labradorskiego jest coraz częstsze. W końcu może całkowicie zagrodzić drogę NAC a wtedy obudzimy się z ręką w nocniku. To nie jest odległa perspektywę, to już mogło się zacząć. Jeszcze WIR Beauforta... gdy puści...pozamiatane. nature.com/articles/s41467-0…
4
4
56
Marek Sas-Kulczycki retweeted
Replying to @antonioguterres
1
6
40
Marek Sas-Kulczycki retweeted
Mieszka w mojej łazience i wybrał sobie spokojną okolicę obok orchidei jako swój azyl. Codziennie zostawiam bawelniany wacik namoczony w wodzie tam gdzie on jest: na roślinie, za toaletą, lub koło szafki z umywalką. A on przychodzi nieśmiało, żeby sie napić. Móglbym go wyrzucić. Ale w sumie dlaczego miałbym to robić? Nie wybrałem strachu, ani obrzydzenia. Wybrałem szacunek. Ta istota jest malutka w porównaniu ze mną. A jednak, w niewidzialnej sieci naturalnej równowagi, ma znaczenie. On jest ważniejszy niż możecie sobie wyobrazić. Każde stworzenie nawet najmniejsze ma swoją rolę. Pajaki na przyktad trzymają inne owady na dystans, chroniąc rosliny i przyczyniając sie do zdrowia środowiska, w którym żyjemy. Natura nic nie robi przypadkowo. Każda forma życia ma sens, cel, swój wkład. Bycie miłym dla najmniejszych istot to potężny czyn. Bo one nie są "obrzydliwe" ani "bezużyteczne." Są częścią tego świata, tak jak my. za Zdumiewający świat zwierząt
Marek Sas-Kulczycki retweeted
Replying to @CezaryGraf
Czarku, twój post nie do końca jest prawdą, Chiny zaprezentowały projekt a nie gotowy produkt. Nie zmienia to faktu, że jest to technologia która wyprzedza świat, ale w trakcie budowy.
2
1
6
Marek Sas-Kulczycki retweeted
🇨🇳Chiny zaprezentowały pierwszy na świecie kontenerowiec zasilany reaktorem na stopione sole torowe (TMSR). To przełom na rynku jednostek towarowych. System zasilania zastosowany w kontenerowcu dorównuje reaktorom S6W używanym w okrętach podwodnych Marynarki Wojennej USA, ale ma nad nimi istotne przewagi: - działa pod niskim ciśnieniem - co zmniejsza ryzyko stopienia rdzenia - wykorzystuje tor – bezpieczniejszą i powszechniej dostępną alternatywę dla uranu - produkuje minimalną ilość odpadów i nie może być wykorzystany do produkcji broni Oznacza to przełom w morskim napędzie jądrowym, dając Chinom przewagę w zeroemisyjnej żegludze dalekomorskiej oraz w technologii reaktorowej. Dobrze, że macie akcje chińskie w majątku.
17
28
155
Marek Sas-Kulczycki retweeted
Trend globalnej temperatury poprzedza wzrost lub spadek zwartości pary wodnej w stratosferze. To jak silna jest to zależność udowodnił wybuch Tonga. Strasznie musi to klimatystów boleć. Tak, moja widza z obszaru paleoklimatu nie kleiła się z przekazem klimatycznego konsensusu.
Proszę. Argumentacja ad persona. Tylko na tyle cię stać? agupubs.onlinelibrary.wiley.…
8
13
121
Marek Sas-Kulczycki retweeted
6.6% - tyle wynosi udział UE27 w globalnych emisjach. I UE chce te emisje zredukować o 90% do 2040 W tym czasie USA wycofują się ze wszelkich zobowiązań a Chiny nie zamierzają osiągać neutralności przed 2060 To jest gospodarcze i społeczne samobójstwo w imię ideologii 😨
Marek Sas-Kulczycki retweeted
Dziś w kontekście hejtu na @BogRymanowski Rozpoczyna się kolejna fala spadku temperatury. Próby manipulowania danymi i sianie klimatystycznego strachu staja się coraz bardziej komiczne i toporne. Ludzie zaczynają rozumieć. Wiecie-Rozumiecie. Link ⬇️⬇️⬇️ nature.com/articles/s41558-0…
Replying to @Stysz
Obecny trend wyznaczają maksima oraz minima temperatury związane z sezonowymi wahaniami zawartości pary wodnej w stratosferze. Jeśli pominąć te wahania końca lata związane z przebudową wzorca prądów strumieniowych pozostaje redukcja nadwyżki H2O w stratosferze po wybuchu Tonga📉.
8
41
1
240
Marek Sas-Kulczycki retweeted
W roku 2010 -3,4 w roku 2017 -3,1 w roku 2020 -3,0 Nie mogą przecież pokazać, ze wykres wychodzi poza wyznaczony trend (błąd), zatem zmieniają wartość spadku na dekadę. Choć faktycznie weszliśmy w trend boczny. Nawet, gdy zacznie wyraźnie rosnąć, mogą tak jeszcze ze 100 lat😉
1
6
33
Marek Sas-Kulczycki retweeted
Proszę o udostępnianie❗ Rząd Tuska forsuje projekt, który pozwoli urzędnikom blokować treści w Internecie z pominięciem sądu! To nic innego jak ACTA3 i musimy to zatrzymać! 🛑 Projekt ten jest implementacją unijnego rozporządzenia DSA, a wersja, jaką zaproponował rząd Tuska, to połączenie elementów prawa karnego, cywilnego i administracyjnego, która tworzy jednego wielkiego cenzorskiego potworka. Największym zagrożeniem są uprawnienia urzędników do blokowania treści w Internecie – decyzje o tym, co jest zabronione i ma zostać ocenzurowane, mają podejmować organy administracji, a nie sądy. Do tego nie będzie można odwołać się przed usunięciem treści - decyzja administracyjna zapadnie od razu, a zażalenie będzie można złożyć dopiero po fakcie. Mało? Projekt daje rządzącym możliwość blokowania całych stron i usług internetowych! Coś niebywałego. Mamy do czynienia z uderzeniem w konstytucyjną wolność słowa i wprowadzeniem cenzury na niespotykaną dotąd skalę. Rząd tak bardzo chciał ukrywać procedowanie przepisów przed obywatelami, że nawet nie chcieli zgodzić się na wysłuchanie publiczne tego projektu. Na szczęście dzięki posłowi Konfederacji i przewodniczącemu Komisji Cyfryzacji, @bartlomiejpejo, udało się doprowadzić do tego dziś w Sejmie i wiele organizacji, ekspertów i zwykłych obywateli mogło wypowiedzieć się w sprawie tych skandalicznych, antywolnościowych zapisów. Kochani, jeśli nie chcemy cenzury w Internecie, musimy nagłaśniać tę sprawę. Niech jak najwięcej obywateli się dowie, że ta zakłamana władza dąży do odebrania nam wolności słowa i wspólnymi siłami wywierajmy presję na rządzących, by ten projekt zatrzymać. Nie pozwólmy, by zamknęli nam usta! #StopACTA3
Marek Sas-Kulczycki retweeted
Replying to @ryankatzrosene
Tell us about this one.
1
1
1
Marek Sas-Kulczycki retweeted
Ciekawostka: nocne oświetlenie i ryzyko sercowo-naczyniowe. Na łamach „JAMA Network Open” opublikowano wyniki interesującej analizy dotyczącej związku pomiędzy ekspozycją na światło podczas snu a ryzykiem sercowo-naczyniowym. Wniosek: Osoby śpiące przy świetle notują o ok. 50 proc. wyższe ryzyko wystąpienia zawału mięśnia sercowego oraz rozwoju niewydolności serca - nawet po uwzględnieniu czasu snu, aktywności fizycznej i genów. bfiałek
Marek Sas-Kulczycki retweeted
Lekarze powiedzieli jej, że blask w jej kościach to „zdrowa energia”. Kiedy nie mogła już chodzić, jej szczęka łamała się w dłoniach. Zdjęcie z 1963 roku przedstawia elegancko ubraną kobietę leżącą na fotelu lekarskim, nad którą stoją dwaj lekarze w nieskazitelnie białych fartuchach. Ogromny aparat rentgenowski – wielkości silnika samochodowego – unosi się kilka centymetrów od jej gardła, wycelowany prosto w tarczycę. Wygląda na spokojną. Lekarze wyglądają na pewnych siebie. W pomieszczeniu panuje sterylność i profesjonalizm. Nikt nie nosi środków ochrony. Ani pacjent. Ani lekarze. Ani ołowiany fartuch. Bo w latach 60. promieniowania nie obawiano się – ono było celebrowane. To nie była ignorancja. To był szczyt rozwoju współczesnej medycyny. Zdjęcia rentgenowskie były cudem. Pozwalały lekarzom zajrzeć do wnętrza ludzkiego ciała bez konieczności jego rozcinania. Były szybkie, skuteczne i – jak wszyscy wierzyli – całkowicie bezpieczne. Tak bezpieczne, że domy towarowe instalowały rentgeny do pomiaru stóp dzieci pod kątem butów. Matki przyprowadzały swoje dzieci co tydzień, obserwując na ekranie ich maleńkie kości stóp, podczas gdy sprzedawcy znajdowali „idealne dopasowanie”. Tak bezpieczne, że dermatolodzy kierowali wiązki promieniowania na twarze nastolatków, aby „wyleczyć” trądzik, podając dawki, o których dziś wiemy, że były katastrofalnie wysokie. Tak bezpieczne, że firmy butelkowały napoje z dodatkiem radu – pierwiastka radioaktywnego – i reklamowały je jako „napoje energetyczne”. Pili je sportowcy. Bywalcy salonów je uwielbiali. Jedna z marek nazywała się „Radithor”. Hasło? „Wieczne słońce”. Mężczyzna, który pił je religijnie, Eben Byers, zmarł w 1932 roku. Kiedy ekshumowano jego ciało lata później, wciąż było radioaktywne. Jego kości uległy rozpadowi. W czaszce były dziury. Ale w latach 60. to już przeszłość. Medycyna poszła naprzód. Zdjęcia rentgenowskie były rutyną. Radioterapia była nowoczesna. Postęp oznaczał parcie do przodu, a nie oglądanie się za siebie. Kobieta na tym zdjęciu – kimkolwiek była – prawdopodobnie wróciła tego dnia do domu z wdzięcznością za zaawansowaną opiekę medyczną. Lekarze prawdopodobnie złożyli raport i zajęli się kolejnym pacjentem. Aparat rentgenowski był prawdopodobnie używany jeszcze dziesiątki razy w tym tygodniu. Nikt z nich nie wiedział. Nie wiedzieli, że promieniowanie się kumuluje. Że każda ekspozycja się kumuluje. Że tarczyca – ten gruczoł w kształcie motyla w gardle, na który skierowano maszynę – jest niezwykle wrażliwa na uszkodzenia spowodowane promieniowaniem. Że lata później zachorowalność na raka tarczycy gwałtownie wzrośnie. Że sami lekarze, stojąc bez zabezpieczenia, sesja po sesji, zachorują na białaczkę i umrą młodo. Nie wiedzieli, bo nikt nie przeprowadził długoterminowych badań. Nikt nie śledził pacjentów. Nikt nie zadawał niewygodnych pytań, bo zadawanie oznaczało zwolnienie, a zwolnienie oznaczało pozostanie w tyle. Postęp był priorytetem. Ostrożność była dla nieśmiałych. Minęły dekady – i tysiące ofiar – zanim medycyna w końcu zmierzyła się z kosztami swojej nadmiernej pewności siebie. W latach 70. i 80. XX wieku przepisy się zmieniły. Obowiązkowe stały się fartuchy ołowiane. Ustalono limity narażenia. Radiolodzy zaczęli pracować za barierami ochronnymi. Prześwietlenia zębów przeszły z corocznych na doraźne. Przemysł, który kiedyś traktował promieniowanie jak magię, w końcu przyznał, że jest ono trucizną. Ale rozliczenie przyszło za późno dla pokolenia na tym zdjęciu. Za późno dla kobiet, którym promieniowanie świeciło na tarcze, a później rozwinął się u nich rak. Za późno dla robotników fabrycznych, którzy malowali radem tarcze zegarków i umierali, a ich kości świeciły w ciemności. Za późno dla dzieci, którym prześwietlano stopy za każdym razem, gdy matki kupowały im buty. To zdjęcie prześladuje nas teraz, bo wiemy, czego nie zrobili. Widzimy zagrożenie, którego nie mogli zrobić. Rozumiemy, że lekarze w czystych białych fartuchach i z pewną postawą nieświadomie krzywdzili tych, których mieli uleczyć. Ale oto trudniejsza prawda: nadal to robimy. W tej chwili istnieją procedury medyczne, które uważamy za rutynowe, a przyszłe pokolenia będą wspominać je z przerażeniem. Technologie, którym ufamy, a które nie zostały wystarczająco długo zbadane. Substancje chemiczne, których używamy hojnie, ponieważ konsekwencje ujawnią się dopiero po dziesięcioleciach. Po prostu jeszcze nie wiemy, które z nich. Kobieta na zdjęciu z 1963 roku wierzyła w nowoczesną medycynę. Lekarze wierzyli w swoje wykształcenie. Wszyscy w tym pokoju wierzyli, że postępują słusznie. I mylili się. Nie dlatego, że byli nieostrożni, ale dlatego, że mylili innowację z mądrością. Mylili nowość z bezpieczeństwem. Wierzyli, że szybkie działanie jest ważniejsze niż ostrożne działanie. Historia medycyny to nie tylko historia przełomów. To historia ciał – prawdziwych ludzkich ciał – wykorzystywanych do eksperymentów w imię postępu. To rejestr niewidzialnych ofiar, których cierpienie nauczyło nas tego, czego powinniśmy byli nauczyć się w inny sposób. To zdjęcie to nie tylko historia. To ostrzeżenie. Lekarze wyglądali na pewnych siebie. Maszyna wyglądała na zaawansowaną. Kobieta wyglądała na bezpieczną. Nic z tego nie było prawdą. Gdzieś, właśnie teraz, w sterylnym pomieszczeniu z nowoczesnym sprzętem i życzliwymi specjalistami, ktoś poddawany jest leczeniu, które przyszłe pokolenia uznają za barbarzyńskie. Po prostu jeszcze o tym nie wiemy. za Ancient Civilizations, Mystery Origins & World Cultures...
Marek Sas-Kulczycki retweeted
Obecny trend wyznaczają maksima oraz minima temperatury związane z sezonowymi wahaniami zawartości pary wodnej w stratosferze. Jeśli pominąć te wahania końca lata związane z przebudową wzorca prądów strumieniowych pozostaje redukcja nadwyżki H2O w stratosferze po wybuchu Tonga📉.
1
2
1
26
Marek Sas-Kulczycki retweeted
Zauważyliście, że klimatyści zawsze straszą prognozami a nie faktycznymi danymi? Tu jeszcze celowo ucinali lewą stronę wykresu, aby ukryć wartości temperatury z początku roku. Pisałem, że szybko będziemy mogli tę propagandę zweryfikować.
7
15
108
Marek Sas-Kulczycki retweeted
Imprints on the seabed left by the retreat of the glacier indicate a past episode of retreat even faster than is seen today when its grounding zone separated from a seabed ridge. doi.org/10.1038/s41561-022-0…
Marek Sas-Kulczycki retweeted
Jak myślicie czemu w Polsce jest coraz więcej zaburzeń krzepliwości? 🤔
Marek Sas-Kulczycki retweeted
Replying to @_ClimateCraze
Yes, it's probably the best correlation of all climate science, but even many skeptics don't acknowledge it. It's also not surprising that the net emission (natural+anthro) is very temperature dependent. Natural fluxes are much greater than human emissions.
1
3
1
14
Marek Sas-Kulczycki retweeted
Interesting CO2 study from Japan... "The global SST has been the main determinant of annual increases in atmospheric CO₂ concentrations since 1959." ... scienceofclimatechange.org/w…
6
37
4
106
Marek Sas-Kulczycki retweeted
Glimatyści zaczynają grzanie tematu 3 najcieplejszego października w historii pomiarów. Aby Wiedzieć - trzeba zrozumieć. Wiecie - Rozumiecie. Klimatyści nie są zainteresowani, abyście wiedzieli, dlatego nigdy niczego wam nie będą wyjaśniać. Link ⬇️ nature.com/articles/s41558-0…
4
27
1
162