Znacie to?
W 2018 roku zwykły chłopak – Richard Russell, pracownik obsługi naziemnej lotniska w Seattle – wszedł do pustego Bombardiera Q400 linii Alaska Airlines.
Samolot ważył ponad 30 ton.
Richard nie był pilotem, nigdy nie brał lekcji.
Latać nauczył się grając… w gry komputerowe.
Oderwał się od pasa startowego tak, jakby robił to całe życie.
Wieża pytała, czy wie co robi.
Odpowiedział spokojnie: „I’ve played some video games”.
Nie porwał nikogo, nie miał żadnych żądań.
Od początku wiedział, że nie ma planu bezpiecznego lądowania.
To miał być lot ku wolności – ostatni i tylko dla niego.
W powietrzu tańczył z maszyną ważącą dziesiątki ton.
Zrobił nawet pełną beczkę – manewr, którego wielu zawodowych pilotów by się nie podjęło.
Nie chciał skrzywdzić nikogo.
Wszystko było świadome – jego wybór, jego zakończenie.
Po ponad godzinie lotu skierował samolot ku ziemi i rozbił go celowo, z dala od ludzi.
Dla jednych – szaleniec.
Dla innych – bohater, który na chwilę wyrwał się z łańcuchów systemu.
Tamtej nocy narodziła się legenda.
SkyKing – człowiek, który odszedł, ale zostawił po sobie symbol wolności, odwagę i mit, który nie zniknie.